jestem w autobusie. dla odmiany. gramy dzisiaj o 15 w wilmington w stanie delaware, co oznacza, ze jedziemy ta sama droga, ktora jechalismy wczoraj do NY. wilmington jest ponoc blisko filadelfii. moj ulubiony kierowca alan zapowiedzial przed chwila, za zaraz po powrocie do weehawken (nasz hotel jest w weehawken, w stanie new jersey, nowy jork jest po drugiej stronie rzeki - na wyciagniecie reki) zawiezie nas autobusem na manhattan.
wczoraj wieczorem gralismy w newark. po powrocie do hotelu spedzilam dwie godziny nad rzeka, robiac zdjecia i gapiac sie na drapacze chmur i rzeke hudson, po czym udalam sie jeszcze na chwile do przyhotelowego baru na lemoniade. polozylam sie o 2.30 z widokiem na financial distric (world trade center former site), planujac wstanie przed switem - wschodu slonca nad manhattanem nie odpuszcze. nie spalam praktycznie w ogole, a kiedy o 6.45 wschod slonca faktycznie sie rozpoczynal, bylam tak skonana czekaniem, ze zasnelam. to sie nazywa wrodzona inteligencja i wyczucie czasu.
skoro niu jork jest miastem, ktore nigdy nie spi, ja tez nie mam zamiaru.
wypijam dziennie hektolitry kawy, a odespie w przyszlym tygodniu.
pogoda w nowym jorku bajeczna - slonce, lekki mroz. ponoc dzisiaj wieczorem (do jutra rana) ma padac snieg. jesli tylko slonce sie utrzyma, bede umierac z radosci.
ps. w weehawken, jak powiedzial mi alan, urodzil sie frank sinatra.
godz. 19.02
jestem znow w autobusie, ale tym razem w drodze powrotnej do weehawken. o czym marze w chwili obecnej, to cokolwiek do jedzenia. w okolicach sali koncertowej nie bylo NIC poza sklepem z paczkami. niedziela - wszystko zamkniete, w zwiazku z czym w ciagu calego dnia zjadlam: jogurt i owoce na sniadanie, ciastko do kawy i zdechlego paczka. zdrowego odzywiania ciag dalszy.
w hotelu powinnismy byc za jakies 20 minut, a 10 minut pozniej wyruszamy na manhattan. nadszedl czas przeprawienia sie przez rzeke! mam cichy plan, zeby sie 'przypadkiem' w nowym jorku zawieruszyc i odlaczyc od grupy na amen:)
ps. zapowiadany snieg wciaz jeszcze nie pada. moze i lepiej, bo to ponoc oznaczaloby paraliz miasta.
zalaczam dwa nudne zdjecia z wilmington.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz