niedziela, 20 stycznia 2008

kryzys stulecia

godz. 23.38
biorac pod uwage ogolny stan psychiczny i fizyczny orkiestry, trzymam sie calkiem niezle.
zasypiam przy kazdej mozliwej okazji, ale jednak wciaz trzymam pion. wiekszosc orkiestry 'wisi' non stop na skajpie, placze do sluchawek, choruje.
jestesmy w stanie iowa. koncert gralismy w poludnie. bilans koncertu calkiem niezly - z powodu temperatur i sychoty powietrza pekly cztery (!) kontrabasy. jakby tego bylo malo, w moim futerale strzelil rowniez smyczek. dodam tylko, ze nie moj, a pozyczony. jest to wyjatkowy pech i zero mojej winy - wlosie kurczy sie przy tak suchych powietrzu i ciaglych zmianach temperatur. niemniej jednak jest to raczej koszmarne uczucie, jesli peka ci w futerale nie twoj smyczek wartosci ponad 30000zl.
po koncercie udalam sie do restauracji hotelowej, gdzie wraz z reszta sekcji pierwszych skrzypiec uskutecznilam kolacje. bylo bardzo sympatycznie. wolny wieczor, kupa smiechu - chyba tego nas wszystkim bylo trzeba.
wstaje skoro swit - wylatujemy jutro do californii, gdzie spedzimy ostatni tydzien tournee.

Brak komentarzy: