poniedziałek, 28 stycznia 2008

farewell, ameryko...

godz. 9.23
jestem w sacramento. o 13 wsiadamy w autokary, ktore zawioza nas do san francisco, skad o 18.30 wylatujemy do londynu.
dwa ostatnie dni opisze w samolocie i opublikuje (jak to dumnie brzmi:)) jak tylko bedzie to mozliwe.
poki co - zegnaj kraino starbucksow, zielonych banknotow i usmiechnietych ludzi.
pomimo trudow pracy spedzilam tutaj cudownie czas.
bede tesknic...

Brak komentarzy: