
nie pisalam wczoraj, bo ani nie bylo o czym pisac, ani nie zrobilam zdjec. fairfax w okolicach hotelu okazalo sie nieco lepsze od newport news, ale i tak powialo depresja. virginia, to podobno piekny stan i chce w to wierzyc, ale o miejscach, ktore zobaczylismy zapomne raczej szybko. wieczorem proba i koncert - codziennosc. w przerwie koncertu porozmawialam sobie znow z pinkim, a przed proba spedzilam popoludnie z jonathanem (malezja). przeszukalismy cala okolice, liczac na zakup znaczka z napisem 'virginia' - niestety. jedyne, co udalo sie znalezc, to cztery zdechle pocztowki. niech bedzie i to.
w ramach przygotowan do 'najdluzszego spaceru w dziejach ludzkosci' zaopatrzylam sie w zapasowa karte pamieci do aparatu. spacer bedzie mial miejsce w nowym jorku w poniedzialek i jesli pogoda bedzie taka, jaka jest w tej chwili za oknem (jestesmy mniej wiecej godzine drogi od NY), bede szalec!!! mape mam, trase rozpisalam, aparat rwie sie do robienia zdjec - czekam czekam czekam z niecierpliwoscia:)
ps. zatrzymalismy sie przed chwila na stacji benzynowej - nabylam droga kupna znaczki z napisem 'new jork' i 'new jersey', bo w tych dwoch stanach spedze nastepne trzy dni. ze znalezieniem znaczkow nie mialam problemow - wrecz przeciwnie - prawie rozwalilam sobie nos, wpadajac na stojak. moj wielki mozg podpowiada mi, ze niu jork musi byc dosc popularnym miejscem pielgrzymek ;)
ps.2. apdejt sytuacyjny - wlasnie wylonil sie przed nami manhattan :):):):)
godz. 16.18
siedze w hotelowym lobby, z widokiem na manhattan i jestem juz po uszy zakochana w nowym jorku. mieszkamy w sheratonie, zaraz nad rzeka. dokladnie na przeciwko hotelu, po drugiej stronie rzeki pnie sie do gory empire state building, po prawej stronie majaczy brooklyn bridge, po lewej - central park. moglabym sie tu z miejsca przeprowadzic. jak babcie kocham.
za godzine jedziemy na probe, zaraz potem koncert. pierwsza wycieczke na manhattan uskutecznie dopiero jutro wieczorem.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz