jestem w palm springs. cofnelismy sie w czasie o kolejne dwie godziny.
wstalam dzisiaj o 5.45, spedzilam 2 godziny w autokarze i prawie 6 godzin w samolotach, z przerwa na obiad na lotnisku w dallas.
wyglada na to, ze jaki mialam poczatek tournee, taki i bede miec koniec - rozwija mi sie przeziebienie. zmiany temperatur, cisnienia, pogody, wilgotnosci oraz zmeczenie robia swoje.
jutro wieksza czesc dnia mamy wolna, tak wiec moge spokojnie spac. mam tez plan, zeby wynajac rano samochod i pojechac do indianskich kanionow. zobaczymy, co z tego wyjdzie.
ps. -15 stopni w iowa zamienilo sie w +15 w californii.

widok z mojego balkonu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz