środa, 18 czerwca 2008

bezsennosc w seattle

godz. 0.26 czasu lokalnego (8.26 w polsce)
jestem w seattle!!!
lot z washingtonu opozniony o ponad godzine z powod burzy. w samolocie nudno jak fiks, probowalam czytac, troche spac i jakos przetrwalam, ale moje nogi wolaly o pomste do nieba. na lotnisku przywitala mnie dorotka (kolezanka z licealnej lawki) z mezem - wzruszen co nie miara:) w drodze do domu zahaczylismy o meksykanski take-away+zobaczylam panorame seattle nad woda - cudo!, a teraz, po lampce wina, klade sie spac. mowiac szczerze, ledwie stoje na nogach, ale pieknie tu i przeczuwam wiele przygod.
do napisania!
ps. jutro uruchamiam aparat fotograficzny.

Brak komentarzy: