piątek, 4 kwietnia 2008

wroclawskie smichy chichy

godz. 23.23
mam za soba dzien we wroclawiu + wysluchanie wieczornego koncertu w filharmonii opolskiej.
we wroclawiu same radosci i absurdy. pogaduchy i obzarstwo. spotkania po latach nie widzenia i telefony po miesiacach nie rozmawiania. a gdyby tego bylo malo, zdarzyla sie rowniez calkiem przypadkowa, a mila oferta pracy.
razem z kasia pe (przepraszam, kasia em, bo juz po slubie) rozpoczelysmy dzien jajecznica w barze 'u beatki', przenoszac sie stamtad kolejno do witaminki, baru wegetarianskiego, mleczarni, stolowki uniwersyteckiej i 'chocoffee'. mysle, ze przytylam dzisiaj przynajmniej tone.
co sie jednak usmialam dzisiaj, to moje, a na prosbe 'wroclawian' byc moze zjawie sie tam ponownie z poczatkiem przyszlego tygodnia.

jesli chodzi o opole, cudne jak zawsze. kino, teatr, koncerty, rower, uroki posiadania pianina pod reka. a co najwazniejsze - ludzie i dom.
raj na ziemi!

Brak komentarzy: