godz. 13.11
siedze w kafejce internetowej przy st vincent street w glasgow. miejsce znajome.
za niecale poltorej godziny zaczynam pierwsza probe ze scottish ensemble - jutro gramy na koncercie w city hall utwor, ktorego mialam juz zamiar nigdy w zyciu nie grac, a tu prosze.. jak to sie czlowiek moze pomylic...
pojutrze natomiast zaczynamy proby do trasy wlasciwej. w szkocji bede do 22go kwietnia, po czym za pomoca pociagu przeniose sie do londynu na kolejnych pare dni pelnych pracy - koncerty w wigmore hall, na festiwalu w deal (wlasnie dostalam maila, ze jest to glowne wydarzenie artystyczne, ogloszone specjalnie w lokalnej prasie - dyrektor programowy festiwalu obiecal odlozyc kopie gazety) oraz w paru innych miejscach. duzo roznosci.
szkocja dziala na mnie dosc niezwykle - spalam dzisiaj 13 godzin. jako ze probuje oduczyc sie korzystania non-stop z komputera, zamiast niego wzielam z opola pare ksiazek, a wczoraj zakupilam tez jedna dodatkowa w antykwariacie (ksiazka o tym gdzie i jak krecony byl 'przystanek alaska' - pozycja niezbyt moze rozwijaca, ale jak na moje mozliwosci intelektualne w sam raz :)). do tego masa zdrowego jedzenia. trzeba o siebie dbac na stare lata.
dostalam przed chwila w mailu od jolanty wu uaktualnienie sytuacji na froncie 'mody na sukces'. serialu sama z siebie nie ogladam, ale jako ze oglada go moja babcia, od czasu do czasu nadrabiam zaleglosci.
pare dni temu doprowadzilo mnie to wrecz do niekontrolowanego ataku smiechu.
babcia ogladala mode na sukces. ja probowalam zorientowac sie, o co chodzi i dlaczego brook znow sie rozstala z ridzem, a ridz od razu zakochal sie w innej. w jeden dzien wydawaloby sie. no wiec pytam o kolejne postacie, babcia spokojnie odpowiada - ze to ojciec ridza i matka ridza, a ze niby ojciec ridza ma corke z brook, ktora byla wczesniej z ridzem. a przez to, ze niby ojciec ridza nie jest jego ojcem, corka niby ojca ridza nie jest siostra ridza, a na dodatek sie w nim kocha. brook ma natomiast dziecko z bylym mezem swojej corki, a wszyscy mysleli, ze z kims innym. ridz poczul sie oszukany, zerwal zareczyny i od razu zakochal sie w corce brook, ktora juz nie jest jego siostra, bo jej ojciec jest jego bylym ojcem. mysle, ze powinni dac autorom nobla literackiego. w kazdym razie babcia odpowiada spokojnie, patrzac jednoczesnie w telewizor. kiedy natomiast spytalam- no a co sie stalo z brook i kiedy zaczelam pytac, jak to tak mogl ridz nagle sie zakochac w bylej siostrze, skoro tak kochal brook, babcia nie dala mi wrecz dokonczyc zdania i krzyknela - SEKS!!! chodzilo o seks, bo z tej brook to niezly typ, jak mowi babcia.
jak wynika jednak z apdejtu sytuacyjnego jolanty, nie takie to wszystko proste, jakby sie moglo wydawac. sytuacja niby oczyszcza sie, ale nie do konca. mysle, ze to daje nadzieje na kolejnych wieeeeeele odcinkow.
musze sie powoli zbierac - czas na odrobine obiadu przed proba.
po pieknym, slonecznym, w miare cieplym jak na szkocje dniu zostalo tylko wspomnienie. zrobilo sie znow zimno i deszczowo. zakladam kaptur, wlaczam na sluchawkach ray'a lamontagne i oddalam sie niepostrzezenie.
orewuar
piątek, 11 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz