niedziela, 18 maja 2008

ciekawostki przyrodnicze

godz. 19.28
wrocilam z madrytu, siedze w zimnym mieszkaniu w poludniowym londynie i chyba zaraz dla rozgrzania zrobie sobie kluski po malezyjsku (jon, u ktorego mieszkam, pochodzi z kuala lumpur). obejrzalam wlasnie na jutjub fragmenty finalowego odcinka 14tej serii 'ostrego dyzuru' i jestem usatysfakcjonowana. hepi ending do problemow, ktore wczesniej zdenerwowaly mnie na tyle, ze przestalam ER ogladac, co znaczy, ze zdenerwowanie musialo byc powazne. smiesznie poza tym oglada sie serial, widzac dokladnie te same sciezki w chicago, ktorymi szlam w styczniu:)
jesli chodzi o madryt, czasu starczylo mi na godzinny spacer gdzies w okolicach centrum oraz na zjedzenie dramatycznego obiadu (moja frustracja hiszpanska siegnela zenitu). genialny plan zjedzenia paelli nie mial szczescia. dostalam za to 'cos', co wymienialam dwa razy, az dalam za wygrana. puszczam to wydarzenie w niepamiec. po obiedzie (a w zasadzie kolacji), po czym nastapil koncert, ktory zaczal sie o 22.30, a skonczyl 0.40, co znaczylo pojscie spac o 2 i pobudke o 6.45.
mysle, ze bede dzisiaj spac jak dziecko, choc nie poleze za dlugo dla odmiany, bo od rana ucze. dorosle zycie, co tu duzo mowic.
dzisiaj przy sniadaniu rozmawialam z kolegami tamasem, mike'm i tony'm na temat jakosci zycia w londynie. nie ja zaczelam rozmowe, zeby nie bylo, ze narzekam na kazdym kroku:)
otoz ostatnio przeprowadzone zostaly badania, z ktorych wynika, ze 20minutowa przejazdzka metrem, to dla organizmu zanieczyszczenie rowne wypaleniu papierosa.
przecietny czlowiek spedza w metrze miesiecznie ok.3,5 doby.
srednia dlugosc zycia ludzi w londynie jest o 10 lat nizsza niz w reszcie UK.
jeden z czlonkow orkiestry podliczyl tez, ze na 10 lat pracy caly rok spedza w samochodzie, dojezdzajac na koncerty.
nie mowiac juz o szkodliwosci lotow samolotem - promieniowanie, sluch, etc.
ot, takie ciekawostki przyrodnicze.
londyn ma swoj urok i ciesze sie, ze wpadam tu dosc regularnie, ale jednak na innych juz zasadach. czas na nowy rozdzial. nowe miejsca. nowe drogi.

Brak komentarzy: