
w piekarniku podgrzewa sie kippers i haddock z arbroth, za oknem piekne slonce, w aparacie pare zdjec z krainy teczy. jestem od dwoch dni z wizyta u kochanego MarJana i koparki, czyli Marty, Jasia i Emila Scotta, ktory zawita na ten swiat z koncem maja.
jest mi cudnie i wspomnieniowo. jak zwykle kupa smiechu i zabaw wszelakich, przy dzwiekach sentymentalnych gniotow z domieszka country, ktorych wszyscy jestesmy wielbicielami.
wczoraj wieczorem zaliczylysmy z marta pierwsze przyjecie 'baby showers' - dziwne amerykanskie obrzedy. zwienczeniem wieczoru bylo wymazanie przez nas twarzy czekolada i owsem. na boze szczescie moja twarz jest wciaz w tym samym miejscu - nic nie odpadlo.
dzisiaj wybieramy sie na koncert 'breabach' -folkowej grupy szkockiej, a przed chwila zaliczylismy spacer nad morze. smierdze cala ryba, mam wypieki na twarzy, spie ogolnie jak dziecko - czego chciec wiecej.... :)
zdjecia z paryza oraz synt endrius zalacze niebawem. byc moze dzis.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz